Goose Creek Candle Love Letters

Ze smutkiem przyznaję, że nigdy nie byłam adresatką listu miłosnego z prawdziwego zdarzenia. Niestety, wpisy do pamiętnika w stylu „Na górze róże, na dole fiołki, my się kochamy jak dwa aniołki”, z pewnością nie są wirtuozerią epistolografii. 😀 Oczywiście nazwa Love Letters zadziałała jak magnez na moją romantyczną wyobraźnię, i musiałam dowiedzieć się jakie czułe wyznania skrywa ten różowy wosk.

Goose Creek Love Letters

Świeca zapachowa Goose Creek Love Letters.

 Jak pachnie Love Letters?

 Nuty zapachowe: piwonia, jaśmin, lilia, zielone liście, białe drzewo sandałowe, jasne drewno

 Miałam nadzieję, że świeca nawiąże do ducha minionej epoki, gdy młode damy z niecierpliwością wypatrywały posłańca z pocztą. Listy przyciskane do piersi, rozmazane łzami, owijane wstążkami i chowane do sekretnych szufladek, stawały się największym skarbem. Chciałam poczuć mieszankę fiołkowego pudru, starego papieru, laku do pieczętowania listów, suszonych kwiatków i pudełka z różanego drewna, które skrywa miłosne wyznania…  No cóż, na taki wariant mogę czekać dalej, ponieważ Love Letters pachnie jak… kwiatowa konfitura. W składzie nie widzę róży, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to właśnie delikatne różane płatki zatopione w gęstej masie stanowią serce kompozycji. Jest też odrobina jaśminu i innego, trudnego do zidentyfikowania kwiecia. Nie jest to jeszcze gotowy, przesłodzony produkt. W świecy zamknięty został proces powstawania wyrafinowanego delikatesu, którego twórca stara się utrwalić wytrawny smak kwiatów. Płatki gotowane przez krótką chwilę, zachowały swój kolor i zapach – jest słodko, ale momentami pokazuje się gorzkawa zielona nuta, dzięki której całość nie jest mdła. Nie wyczuwam tu konkretnych drzewnych nut, ale z pewnością są obecne, ponieważ aromat unosi się na lekko balsamicznym obłoczku.

Intensywność i trwałość:

Jestem pozytywnie zaskoczona mocą zapachu. Na sucho jest bardzo subtelny, natomiast po piętnastu minutach od rozpalenia był wyczuwalny w sporych rozmiarów pokoju dziennym. Niestety, to ten typ monotonnej woni, do której łatwo się przyzwyczajam, gdy siedzę przez dłuższy czas w pobliżu świecy. Dziś paliłam ją w kuchni, i muszę przyznać, że okazała się świetnym kompanem sobotniej krzątaniny.

 Opakowanie:

 Limitowane zapachy od Goose Creek są dostępne jedynie w dużych słojach. Jak każda świeca tej firmy, również Love Letters pali się rewelacyjnie.

Podsumowanie:

Lubię gdy świece kwiatowe i owocowe są świeżą, jak najbliższą natury, ewentualnie perfumeryjną interpretacją przyrody. Jakakolwiek „obróbka termiczna”, która ciągnie zapach w kierunku kuchennym, zniechęca mnie do dalszych testów. Love Letters jest jednak tak ładny i lekki, że nie mogę się na niego gniewać. Szczególnie polecam miłośnikom kwiatowych konfitur i nalewek.

 

[rwp-review id=”0″]

Goose Creek Summer Moon

 Wiem, że nie wszyscy lubią otaczać się latem ciężkimi, perfumeryjnymi zapachami. Ja zawzięcie na nie poluję, i cieszy mnie każdy słój, w którym udało się zamknąć wspomnienie gorącego wieczoru spędzonego w otoczeniu przyrody. Na pierwszy niuch Summer Moon wydaje się być wtórny i lekko koloński. Okazało się jednak, że w trakcie palenia rozwinął się w ciekawy i wyjątkowy sposób.

Goose Creek Summer Moon
Świeca zapachowa Goose Creek Summer Moon.
 Jak pachnie Summer Moon?

 Nuty zapachowe: cytrusy, ciepłe drewno, bergamotka, lawenda, sosna, paczula, mech, wetyweria

Wyobraźcie sobie małą, opuszczoną chatkę przycupniętą na skraju sosnowego zagajnika. Stare drewno, mimo upływu czasu nadal jest piękne i gładkie. Ostatni promień zachodzącego słońca, jak co wieczór głaszcze ciepłym dotykiem sękate bele. Omszały płotek pochyla się pod naporem dzikiej roślinności, a przerośnięte krzaki lawendy, próbują przebić ścianki glinianych donic. Cisza jest tylko pozorem, ponieważ w gąszczu wysokiej trawy tętni nocne życie.

Tyle o skojarzeniach jakie wzbudził we mnie Summer Moon. Teraz pora na kilka konkretów:

Sercem zapachu jest ciepła, sucha, wręcz zmysłowa drzewna nuta. Stanowi ona idealną podporę dla sosnowo-lawendowego duetu. To jedna z piękniejszych lawend, jakie dane mi było poczuć w złożonych zapachach, imitujących naturę. Bujna, kwitnąca, smagana letnim wiatrem roślina w całej swej okazałości. Czuć zarówno świeże, fioletowe płatki, jak i mechate liście. Efekt połączenia kwiatów z gałązkami młodziutkich, aromatycznych iglaków, przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Powstał z tego intensywny akord dzikich ziół, idealnie podkreślający letni charakter kompozycji. Odrobina paczuli i wetywerii są zapewne odpowiedzialne za ciepłą i trawiastą oprawę. Kompozycja jest żywa, przestrzenna  i idealnie zbalansowana.

Intensywność i trwałość:

 Świece inspirowane nocną porą przyzwyczaiły mnie do cudownej intensywności. Co prawda Summer Moon w pół godziny wypełnił aromatem pokój dzienny, ale niestety nie dorównuje mocą takim zapachom jak Midsummer’s Night czy Autumn Night. Myślę, że po wypaleniu połowy świecy, resztę wosku przetopię na kostki. Tą metodą będę mogła cieszyć się pięknym (i z zapewnie intensywniejszym) zapachem w całym domu.

Goose Creek Summer Moon
Świeca pali się perfekcyjnie. Po 40 minutach wosk idealnie się roztopił.
 Opakowanie:

Jest to zapach limitowany dostępny jedynie w dużym słoju z dwoma knotami. Muszę też wspomnieć o przepięknym, atramentowym kolorze wosku.

Podsumowanie:

Summer Moon kojarzy mi się z ciepłymi wieczorami, kiedy to w gęstym powietrzu unosi się upajająca woń niepozornych kwiatów i ziół. Warto wypróbować, jeśli lubicie letnie zapachy ze słowem „Night” w nazwie.

 

[rwp-review id=”0″]

Goose Creek Catching Fireflies

Uwielbiam zapachy nawiązujące do traw, liści i lasów. Lubię też zielony kolor wosku i piękne etykiety. Kiedy tylko zobaczyłam Catching Fireflies, wiedziałam, że musi być moja. Jest to wytrawna kompozycja, która pięknie rozwija się z każdą minutą palenia. Pobudziła moją wyobraźnię, czego efektem jest dzisiejsza recenzja 🙂 .

Świeca Goose Creek Catching Fireflies.
Świeca zapachowa Goose Creek Catching Fireflies.
 Jak pachnie Catching Fireflies?

 Nuty zapachowe: paczula, złoty bursztyn, wetyweria, mokre liście, lawenda, szałwia, jagody jałowca, geranium

Noc Kupały od wieków przyciągała ludzi w okolice lasów. W blasku ognisk ożywały stare legendy, płomyki wianków wrzucanych do jeziora wabiły wodnice, a cielesne namiętności zyskiwały przychylność pogańskich bóstw. W tę najkrótszą noc w roku, las stawał się magicznym miejscem i wabił w swoje objęcia żądnych przygód śmiałków. Kto podąży za świetlikami, trafi w niezwykłe miejsce. Huby mieniące się w oddali księżycowym blaskiem wskazują drogę w nieznanym kierunku. Gęsta zieleń liści zasłania widok, a skrzydła nocnych motyli dotykają twarzy. Słodka woń ziół warzonych przez wiedźmy mąci w głowie, i zmusza do odpoczynku na wilgotnym mchu. Na tych, którzy nie zbłądzą i odnajdą  właściwą ścieżkę, czeka nagroda – mityczny kwiat paproci. Skryty w najciemniejszej gęstwinie, i strzeżony pradawnymi zaklęciami drzew, od wieków zakwita dla człowieka o prawdziwie odważnym i czystym sercu… Gdyby baśń o kwiecie paproci miała zapach, pachniałaby tak jak Catching Fireflies.

Kompozycja jest bardzo podobna do Lichen&Vetiver od Voluspa. Główną różnicą jest nieco mniejsza doza wetywerii i paczuli. Dzięki temu, duszna wizja tropikalnych mokradeł przybiera kształt europejskiego lasu. Piękna lawendowa nuta dodaje mokrej zieleni lekkości i koloru, a ciepła ambra podkreśla nastrojową atmosferę.

Intensywność i trwałość:

Moc świetlików to jedyne do czego mogę się przyczepić. Zapach świetnie sprawdził się w sypialni, natomiast w pokoju dziennym był zbyt delikatny i ulotny. Planowałam zostawić go na lato i cieszyć się nim podczas ciepłych wieczorów, ale obawiam się, że nie podoła uchylonym oknom. Świeca pali się rewelacyjnie i już po godzinie pojawiło się idealnie roztopione jeziorko wosku.

Candle Goose Creek Catching Fireflies.
Świeca w godzinę po rozpaleniu.
 Opakowanie:

Jest to zapach limitowany dostępny jedynie w dużym słoju z dwoma knotami.

Podsumowanie:

Catching Fireflies to ciepła, letnia noc spędzona w zaczarowanym lesie. Piękny zielony zapach w baśniowej oprawie.

 

[rwp-review id=”0″]