
Zapach:
Nuty zapachowe: cytrusy, piżmo, kadzidło, drzewo cedrowe
Całkiem spodobał mi się wosk African Safari, więc kiedy dowiedziałam się, że zapach zostaje w tym roku wycofany postanowiłam kupić małą świecę.
Na początku palenia pojawia się słodko-gorzki olejek pomarańczowy zdominowany przez ostrą dymną nutę. To zapewne zasługa mieszanki kadzidła, drzewa cedrowego i zapalonych knotów. Uwielbiam zarówno kadzidło jak i kominkowe klimaty, ale ten wariant nie przypadł mi do gustu. Bardziej niż Afrykę przypomina to jesienne palenie liści, Z upływem czasu czuć coraz więcej piżmowej pomarańczy która ładnie zaokrągla całą kompozycję. Jest mniej dymu i więcej świeżego drewna. Końcowy efekt jest bardzo przyjemny. Ciepły, żywy i przytulny. Tak rzeczywiście mógłby pachnieć afrykański wieczór przy ognisku.
Muszę też wspomnieć o różnicy pomiędzy woskiem i świecą. W otwarciu tego pierwszego wyraźnie czuć słodką pomarańczę, która łagodzi wspomniany efekt gryzącego dymu. Całość jest bardziej kremowa i spójna i właśnie tego brakuje mi w świecy. Dodatkowo wosk uwalnia aromat szybko i z większą mocą. Moja ocena w podsumowaniu dotyczy świecy. Sam wosk dostaje 7 punktów.
Intensywność i trwałość:
Dzięki dwóm knotom świeca rozpala się błyskawicznie. Już po czterdziestu minutach powstało idealnie roztopione jeziorko wosku. Nawet podczas długiego palenia knoty nie „przewracają się” . Intensywność zapachu jest dość słaba. W salonie był dobrze wyczuwalny dopiero po trzech godzinach cierpliwego czekania. Trwałość świetna – po ok. 15 godzinach palenia ubyła 1/4 wosku.

Opakowanie:
Typowy dla Village Candle słój z dwoma knotami. Żółto-pomarańczowy kolor wosku sprawia, że po zapaleniu w ciemnym pokoju cała świeca wygląda jak mała kula ognia. Zapach jest dostępny w trzech różnych rozmiarach w formie świecy oraz jako wosk do kominka.
Podsumowanie:
Letni, gorący wieczór z ogniskiem w tle.
[rwp-review id=”0″]