
Jak pachnie Welcome Home?
Nuty zapachowe: korzenne przyprawy, świeży chleb, ciepło kominka
Gdyby wierzyć wszystkim świecom, które mają w nazwie słowo „Home”, wyszłoby na to, że amerykańskie panie domu wabią swoich bliskich wyłącznie cynamonem. Nie inaczej jest w Kringle „Welcome Home”. Gdy pierwszy raz zapaliłam wosk, przyszła mi do głowy złośliwa interpretacja nazwy: Babcia krzątająca się po kuchni, tak bardzo zdziwiła się wizytą wnuczka, że z wrażenia rozsypała cały słoiczek przyprawy. Właśnie to czuć na początku. Unoszący się w powietrzu obłok suchego, pylistego cynamonu. Po ok. 10 minutach powoli pojawia się akcent cukierniczy i robi się całkiem przyjemnie. Nie jest to gorący chleb ale ciepłe cynamonowe bułeczki z małą zawartością cukru. Za umiarkowaną słodycz daję wielki plus. Dzięki temu jest bardziej autentycznie i apetycznie. Żadnej kominkowej nuty nie wyczuwam. Połączony z woskiem jabłkowym zamienia się w całkiem fajną szarlotkę. Zapach nie jest oryginalny ani wyjątkowy, ale bez wątpienia spodoba się miłośnikom cynamonu.
Intensywność i trwałość:
Parametry wosku Kringle Welcome Home są bez zarzutu. Zapach jest bardzo intensywny. Jedna kostka bez problemu radzi sobie w dużym salonie, W mniejszych pokojach w zupełności wystarcza pół kostki, W parze z intensywnością idzie również trwałość – jedna porcja pachnie przez wiele godzin.
Podsumowanie:
Jest to całkiem sympatyczny umilacz wieczoru. Polecam gdy macie apetyt na świeże wypieki posypane obficie cynamonem.
[rwp-review id=”0″]